Wszystkich Świętych – Kazanie II
Świętość. Przeżyła lat 2000. Wierna córa Boga Ojca i Matki Kościoła. Męczennica dręczona w ciągu wieków na setki przeróżnych sposobów, i nawet w dzisiejszych czasach, które odmieniają słowo ?wolność? przez wszystkie przypadki, wyśmiewana, upokarzana, stanowiąca jakże ulubiony temat pseudo kabaretów. Świętość ? dziewica, ciągle gwałcona polityczną poprawnością w imię postępu i nowoczesności, odzierana z czci i szacunku, wyjęta spod prawa. Stawiana w roli błagającej o życie i pouczana o prawie do milczenia. Stanowiąca przedmiot niewybrednych żartów, dyskredytowana na wszelkie możliwe sposoby. Główna bohaterka ?Czarnego PR ? u?, nazywana skrajnością, idolką moherów, od dobrych kilku wieków jej śmierć jej śmierć jest wieszczona i oczekiwana, przez tych, którzy po jej odejściu pragną zbudować na świecie ?nowy, świecki porządek?.
Dziś mogłoby się wydawać, że owo grono jej przeciwników, prawie już usunęło świętość ze świata żyjących. Nie raz ma się wrażenie, że już ją złożono do trumny, a wszyscy jej kaci stoją nad jej grobem i z wielką doniosłością kiwając głowami, nawet czasem łzy nad nią ronią, gdy światła jupiterów ich twarz oświetlają. Elokwentne języki czule ją wspominają, opowiadając dzieciom, które jej nie znały, jak wyglądała i co ją cieszyło. Z czego byłaby dziś dumna a czym by gardziła.
W tych opowiadaniach zasmuconych ludzi, którzy sądzą, że zgładzili świętość z krainy żyjących, była tolerancyjna i niezwykle otwarta, mówiąca wszystkim, co chcieli usłyszeć. Słodka jak ciastko z kremem, bezbronna jak niemowlę, o dobrotliwym uśmiechu kochanego staruszka.
Tak. Taka to by nikomu i dziś nie przeszkadzała. Według tak wielu ludzi taka być powinna, jeśli ma dalej istnieć, i jeśli ma mieć miejsce na europejskich salonach. Poprawna politycznie, tolerancyjna, bezkształtna. Mająca stosowną maskę na każdą okazję, o twarzy prawie nieznanej nikomu i plastikowym wizerunku, wyprodukowanym przez speców od reklamy. Jeśli nie chce wyginąć, tak jak dinozaury, musi się zmienić pod dyktando mediów, a wtedy jakiś cudowny sondaż podniesie ją z grobu.
Tak się jednak składa, że dziś, gdy w chwili ciszy i głębokiej modlitwy idziemy na groby naszych bliskich zmarłych, gdy sięgamy wzrokiem po tym morzu ogników, gdy w głębi duszy chcemy jej cząstkę odnaleźć w życiu tych, którzy już odeszli, w tym szalonym pędzie współczesnego życia, może gdzieś niewyraźnie, może gdzieś jak przez mgłę jakoś zaczynamy sobie przypominać jak wyglądała świętość i w tej chwili zadumy sobie uświadamiamy, że u tych, co są już na tym drugim brzegu nie cenimy tych pseudo zalet, jakie nam chce narzucić bezbożna współczesność. Nie dlatego palimy znacz na grobie matki, babci, że była tolerancyjna i na grzechy dziecka oko przymykała, lecz wspominając matki i babcie cenimy je za życie, które dzięki min i my mamy. Za ich trud, poświęcenie i miłość nad życie, za wychowanie według dziesięciorga przykazań. Gdy nad grobem ojców, dziadków szepcemy dziś modlitwę, nie przypominamy sobie jakiejś zimnej twarzy z plastiku, lecz twarz może nieraz srogą, lecz mocno zatroskaną. Ręce spracowane, gotowe do poświęceń, życie, które im upłynęło na pracy i walce, aby dzieci, którym życie dali mieli w życiu lżej od nich.
Gdy dziś w dziesiątkach kanałów polskich telewizji będziemy jak zwykle mogli zobaczyć to samo, zobaczymy zapewne migawki sprzed naszych cmentarzy, i nawet wbrew obowiązującym trendom, naszą zadumę zapewne jak co roku przywołają ludzie, którzy żyli i umarli dla wielkich ideałów, bohaterowie naszej bliższej i dalszej historii, nie zaś egoiści, zdrajcy i judasze kupczący prawdą, ojczyzną i miłością.
Non omnis moria. Nie wszystek umrę mówiło tak wielu wielkich tego świata. Budowali pomniki, łuki tryumfalne, nie raz przybierali imiona dobroczyńców ludzkości. Lecz Bóg i historia dopiero po czasie dawali świadectwo o prawdziwej wielkości. Tak też i jest ze świętością, którą dziś się pogardza, a jutro docenia. Zarówno w przypadku naszych bliskich, jak i prawdziwie wielkich ludzi. Więc i dziś, mimo, że świętość nie znajduje uznania u budowniczych współcześnie narzucanych nam ideologii, którzy próbują głosić nam naukę tak różną od Ewangelii Jezusa Chrystusa, my drodzy bracia i siostry, wspominając życie, tych, co już odeszli zapamiętajmy na dobre, to, co było piękne z ich ziemskiego żywota. Przekażmy prawdę przyszłym pokoleniom, by w tym współczesnym potoku nowomowy, nie dali się zwieść fałszywym prorokom. Tych zaś, którzy już utracili kontakt z tym, co Świętych jest Świętym, którzy już ogłuchli na słowa Ewangelii, być może pobudzi do chwili refleksji tragicznie prawdziwy wiersz naszego wieszcza?
Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,
Że ci ze złota statuę lud niesie,
Otruwszy pierwej??
Coś ty Italii zrobił, Alighiery,
Że ci dwa groby stawi lud nieszczery,
Wygnawszy pierwej??
Coś ty, Kolumbie, zrobił Europie,
Że ci trzy groby we trzech miejscach kopie,
Okuwszy pierwej??
Coś ty uczynił swoim, Camoensie,
Że po raz drugi grób twój grabarz trzęsie,
Zgłodziwszy pierwej??
Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,
Że dwa cię głazy we dwu stronach gniecie,
Bez miejsca pierwej??
Coś ty uczynił światu, Napolionie,
Że cię w dwa groby zamknięto po zgonie,
Zamknąwszy pierwej?…
Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu??
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
2 Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,
Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?
Bo grób Twój jeszcze odemkną powtórnie,
Inaczej będą głosić Twe zasługi
I łez wylanych dziś będą się wstydzić,
A lać ci będą łzy potęgi drugiej
Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć.
3 Każdego z takich jak Ty świat nie może
Od razu przyjąć na spokojne łoże,
I nie przyjmował nigdy, jak wiek wiekiem,
Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,
Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem
Później? lub pierwej?