Archiwum kategorii: Cywilizacja życia kontra cywilizacja śmierci

„Jest sprawa, proszę księdza…”

Segreto Femminile
Fot. ? Francesco83 – Fotolia.com

To tekst znany chyba każdemu księdzu pracującemu z młodzieżą, zwłaszcza, jeśli katechizuje w szkole. Spodziewałem się więc typowych dylematów młodości. Tym razem było jednak inaczej…

Nie byłby to zapewne temat na wieczorne blogowanie, gdyby nie to, że i tak mówiłem już o tym na mszy do młodzieży, a zebranie tych myśli, które kłębią się mi od południa po głowie, jeśli tylko może zaowocować jakimś dobrem, niniejszym przelewam na cyfrowy papier i niczym starożytni rozbitkowie wkładam w „butelkę swojego bloga”, posyłając na wody bezkresnego internetu.

Otóż, rozmowa ta, o której piszę to streszczenie dialogu dwóch młodych osób, na temat? No oczywiście! Pedofilii i postrzegania każdego, nawet kleryka przez taki właśnie pryzmat. Jak wspomniałem, nie było by powodu, by raz jeden jeszcze brać owego „byka za rogi”, gdyby nie fakt, że na dogłębne wyjaśnienia po mszy, być może nie było zbyt wiele czasu, a winien to jestem pytającej…

Więc, raz jeszcze, choć zupełnie inaczej.

Pozwólcie, że starszym odświeżę pamięć, młodszym mam nadzieję nieco otworzę oczy:

1. 16.08.2007 roku doszło do zdarzenia, po którym (działo się to już po powrocie z Afganistanu) polscy żołnierze zostali oskarżeni o atak na wioskę w Afganistanie, na skutek którego to ataku były ofiary śmiertelne wśród cywilów. Ile wówczas przetoczyło się po internetowych forach opinii, że polscy żołnierze to okupanci Afganistanu, że to zbrodniarze wojenni itp. Po 4 latach procesu, Sąd uniewinnił oskarżonych.  Obecnie, sprawa wraca po decyzji Sądu Najwyższego. Nikt rozsądny jednak, nie pluje na polski mundur, nie domaga się, aby rozwiązać armię, zakazać jej działalności, czy nie straszy dzieci żołnierzami…

Nie długo po tym wydarzeniu, dane mi było zapoznać się z „drugą stroną medalu”. Otóż napotkany żołnierz, który służył w Afganistanie, opowiadał, jak wygląda codzienność w polskiej bazie. Najbardziej przejmujące było to, kiedy mówił: Proszę Księdza, przyzwyczailiśmy się już do tego, że do wiosek w nocy wracają Talibowie. Jeśli mieszkańcy zdążą, wysyłają dziecko, aby przyszło do nas po pomoc. Niech sobie Ksiądz wyobrazi, że gdy Afganistanem rządzili Talibowie, mężczyznom mierzyli nawet długość brody, czy zgadza się z Koranem, jak nie to bez dyskusji „rozwalali”…

2. 23 stycznia 2002 dziennikarze ujawniają tzw. Aferę „Łowców skór”. Oskarżono w niej lekarzy i sanitariuszy Pogotowia Ratunkowego o uśmiercanie pacjentów i „handel informacjami o zgonach” wybranym zakładom pogrzebowym. Nienawiść społeczna w tym mieście była tak wielka pod adresem Służby Zdrowia, że zdarzało się, o czym informowały media, że jadąca do wypadku karetka pogotowia, była obrzucana kamieniami. W wyniku postępowania procesowego zapadły wyroki skazujące, z karą dożywocia włącznie, lecz okazało się, że przypadków zabójstw było znacznie mniej, niż początkowo podawano. Cóż by było jednak, gdyby po tym zdarzeniu, nawet w tamtym mieście przestano wzywać Pogotowie do wypadków, ciężko chorych. Ilu uczciwych, oddanych sprawie i pracujących z poświęceniem lekarzy, musiało zmierzyć się wówczas z łatką „morderców”? Pewnie nie mniej, niż żołnierzy, którzy po Nangar Khel musieli zmierzyć się z opinią zbrodniarzy. Dziś, dzwoniąc po karetkę, nikt nawet nie pamięta już o sprawie sprzed 11 lat…

3. Kościół Katolicki w Polsce, Anno Domini 2013… Wystarczy przejrzeć komentarze na moim blogu, by mieć ogólną orientację, jak jesteśmy postrzegani jako duchowni…

Wielu ludzi, nawet moich przyjaciół pyta: co o tym sądzić? Wielu młodych oddanych Bogu i Kościołowi wprawia się w zakłopotanie, rozmawiając ze zdeklarowanymi ateistami, którzy „księżmi straszą dzieci”.

Chrystus osobiście wybierał Apostołów, a mimo to pośród nich był jeden zdrajca – Judasz. Czy dziś, w wojsku, służbie zdrowia, oświacie, pomocy społecznej, Kościele jest AŻ 1/12 zdrajców? Nie sądzę. Przynajmniej, żaden proces tego nie wykazał, a statystyki mówią wręcz coś przeciwnego.

Wiem, każda ofiara jest tą o jedną za dużo. Wiem, nie powinno się to zdarzyć. Pamiętajmy jednak, że szatan jest ojcem kłamstwa. Kocha mieszać prawdę z kłamstwem, aby jak najwięcej Bożych Dzieci sprowadzi do piekła. Bierze kilka prawdziwych przykładów (o orzekaniu, ile jest tych prawdziwych zaczekajmy do wyroku sądu) i rozpętuje medialną histerię, aby jak największej liczbie ludzi zohydzić Kościół Chrystusowy. Dlatego tego niedzielnego wieczoru, pamiętajmy w modlitwie o tych, których wiara została nadwyrężona, o kandydatach do kapłaństwa, którzy jeszcze nie rozpoczęli swojej służby Bogu i ludziom, a muszą zmierzy się z obrazem, jaki na ich twarzach i sercach wymalowały media. Potrzeba nam świętych kapłanów. Nie osiągniemy tego piętnując młodych ludzi z ideałami, gotowych służyć Bogu i ludziom. Możemy jednak okazać wsparcie tym ,którzy rozpoczynając swoją drogę do kapłaństwa czekają na nasze modlitwy i nasze moralne wsparcie. Chylę czoła tutaj przed moim młodszym kolegą za akcję „wychowaj kapłana – adoptuj kleryka”. ks. Łukaszu, niech Dobry Bóg prowadzi i daje więcej takich natchnień.

Co do afer i mediów zaś, to przepraszam, ale nie wierzę w dobrą wolę mediów w tym zakresie. Dlaczego? Ponieważ ci sami dziennikarze domagają się linczu na oskarżonych bądź co bądź za ohydną lecz w wielu przypadkach nieudowodnioną zbrodnię, ale ci sami dziennikarze pieją z zachwytu, gdy kilkudziesięciu sodomitów paraduje po mieście domagając się publicznej akceptacji dla swoich zachowań, wbrew woli większości społeczeństwa, które nie życzy sobie aby takie widoki demoralizowały ich dzieci. Ci sami dziennikarze z „troską pochylają się nad ofiarami pedofilii w Kościele i ci sami dziennikarze domagają się aby przestać „znęcać się” nad reżyserem o znanym nazwisku (nota bene polskim nazwisku) ściganym do dziś przez wymiar sprawiedliwości USA za gwałt na 14 letniej dziewczynce. Ileż padło słów o tym, że amerykanie to barbarzyńcy, bo w Europie po takim czasie następuje tzw.przedawnienie, a reżyser robi takie dobre filmy i powinniśmy być z niego dumni. Mało tego, jedna z pań kreowanych na „publiczny autorytet” powiedziała w jednej z telewizji, że nastolatki teraz prowokują, a w ogóle zachowują się tak, że skąd można wiedzieć ile ona ma lat! Te same media milczą też, gdy do polskich przedszkoli wprowadzane są programy demoralizujące dzieci. Co nas czeka? Proponuję chociażby obejrzeć „Postęp po Szwedzku”.

Czy o taki postęp „postępowym mediom” chodzi? Leży im na sercu los ofiar, czy korzystają z okazji, aby jak „lew ryczący wypłoszyć” z Kościoła jak najwięcej młodych ludzi, aby nie Kościół lecz oni uczynili z nich „swoich uczniów”?

Znawcy tematu podają, że jednym z obrzędów inicjacji satanistycznej jest gwałt, i najczęściej „kapłan szatana” dokonuje go w stroju duchownego katolickiego, aby gdy nawet ofiara zechce szukać kiedyś pomocy, by miała przed oczami tamtą chwilę i mijała szerokim łukiem ludzi w sutannach…

Czy „ojciec kłamstwa” właśnie tak dzisiaj postępuje wymachując prawdziwymi i fałszywymi skandalami, aby niszczyć sumienia dzieci i młodzieży? Jeśli tak, podpowiadam jedną możliwość, o której pisałem już w odpowiedzi na jeden z komentarzy. Jeśli zawiedziesz się, bądź masz podejrzenia o cokolwiek do lekarza idziesz do innego, ale nie przestajesz się leczyć. Jeśli masz wątpliwości co do księdza, o cokolwiek niegodnego, idź do takiego, któremu jesteś w stanie zaufać. Wszak troska o zbawienie to walka o życie. I to wieczne!

Miłosierdzie kontra nienawiść. Ponoć do przerwy 1:0, ale dla kogo?

zdjęcia1 179Tak, wiem. Lubię prowokować, i prowokacji także w tym wpisie nie zabraknie. Na początek jednak stara, studencka anegdota.

Studenci stoją pod salą, na której Profesor prowadzi egzamin. Trwa gorączkowe douczanie się i spekulacje o co może zapytać itp. W pewnym momencie, jednemu ze studentów wykonującemu jakiś zamaszysty ruch ręką, w której trzymał indeks wypada ów studencki dokument i jakby tego było mało, szczeliną pod drzwiami wpada prosto na salę. Jak na komendę zapada grobowa cisza przed drzwiami. Po chwili, ku zdziwieniu studentów tą samą drogą indeks „wylatuje” na zewnątrz. Jego właściciel podejmuje go otwiera i omal nie mdleje ze zdumienia, gdy w rubryce ocena widnieje „bardzo dobry” a obok ołówkiem dopisane jest „za odwagę”. Ową medytację nad indeksem przerywa inny student, który niewiele myśląc, tym razem celowo posyła znaną nam już drogą swój indeks na salę, na której trwa egzamin. Chwila napięcia i znów indeks wylatuje na zewnątrz. Student podejmuje go, otwiera na odpowiedniej stronie i jakie jest jego zdziwienie, gdy w rubryce ocena widzi „niedostateczny” zaś obok, podobnie jak u kolegi komentarz profesora nakreślony ołówkiem: „lubię odważnych, nie bezczelnych”.

Podobnie jest z miłosierdziem, czyli miłością, na którą nie tylko nie zasłużyliśmy, ale której patrząc tylko po ludzku nawet nie mieliśmy prawa w najmniejszym stopniu oczekiwać. Słowa takie jak „przebaczenie”, „darowanie grzechów”, „pomoc wykluczonym”, „służba najuboższym” oddają i tak tylko częściowo ten odcień miłości.

Nie o tym jednak ma być w dalszym ciągu ten wpis. Otóż, warto przypomnieć, że jednym, ba pierwszym z uczynków MIŁOSIERNYCH względem duszy jest „grzesznych upominać”. Otóż nie chodzi tu bynajmniej o znęcanie się nad biednym grzesznikiem. Broń Boże też nie okazywaniu względem niego własnej wyższości, lecz o napominaniu, które prowadzi do nawrócenia, do ocalenia grzesznej duszy.

Jak słyszy się tu i ówdzie, nie tylko takie upominanie, ale wręcz nazywanie grzechów po imieniu, wskazywanie ich przyczyn, przez wielu określane zaczyna być jako tzw. „mowa nienawiści”. Ot nowy oksymoron w naszym ojczystym języku, tyle, że nie jest to tylko kwestia nazewnictwa. Warto przypomnieć, że nawet najbardziej zawzięte zwolenniczki legalnego zabijania dzieci przed urodzeniem twierdzą, że w Polsce przegrały debatę o aborcji. Dlaczego? Otóż bł. Jan Paweł II miał odwagę nazywać rzeczy po imieniu i to wprost z Watykańskiego Wzgórza mówił, że naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości. Także dziś, odważne wystawy Fundacji „Pro” (pozdrawiam moich przyjaciół) formułują jednoznaczny przekaz: tzw. Aborcja, to zabójstwo niewinnego dziecka, zalegalizowana po raz pierwszych na ziemiach polskich (tylko dla Polek) przez nijakiego Adolfa H., którego zarówno Bóg jak i historia zdążyli już dawno osądzić.

To skutkuje większą świadomością społeczną, a w latach 90 tych doprowadziło do tego, że Polska stała się jednym z dwóch krajów na świecie, które w realiach tzw. „demokracji” (cokolwiek w naszej rzeczywistości by to nie znaczyło) przeszły od prawa zezwalającego na zabijanie nienarodzonych dzieci na życzenie, do prawa przynajmniej częściowo chroniącego życie nienarodzonych.

Podobnie jest i dziś, i to w dwu najbardziej dyskutowanych ostatnio kwestiach: publicznej promocji grzechu sodomskiego i chronieniu dzieci przed „Krzysiem, który też ma 12 lat” i znajduje się po drugiej stronie komputera w znanej sprzed kilku lat kampanii społecznej. Otóż kilka lat temu Ojciec Święty Benedykt XVI zarządził, aby nie dopuszczać do święceń kapłańskich seminarzystów, którzy mogliby mieć skłonności do „tzw. inności”, jako że poza nielicznymi wyjątkami, prawie wszyscy ci, którym udowodniono sądownie i skazano ich za krzywdzenie dzieci w wiadomy sposób, rekrutowali się spośród sodomitów. Jaki powstał wówczas krzyk, ile złych słów wylano na Kościół i następcę Św. Piotra za tę decyzję i te słowa. Oczywiście, kulą którą strzelano medialnie i wciąż strzela się do Kościoła jest nienawiść i nietolerancja. Tymczasem Pismo Św. w Rz 1,27 nie pozostawia złudzeń i używa wprost słowa „zboczenie” na określenie grzechu sodomskiego.

Ta wojna cywilizacji wciąż jest do wygrania. Trzeba tylko bardziej słuchać Boga niż ludzi. Chrystus Pan zaś poucza: niech wasza mowa będzie „tak” – „tak”; „nie” – „nie”. Co nadto jest, od Złego pochodzi. Stąd też używanie słowa „orientacja” w rzeczonym kontekście, zamiast „grzech sodomski” (przypominam, że zaliczany jest do grzechów wołających o pomstę do nieba), wycofywanie się z biblijnego określenia „zboczenie” nie ma nic wspólnego z miłosierdziem. Miłosierdziem jest modlitwa o nawrócenie grzesznika, zwrócenie mu uwagi i napominanie z miłością, pomoc w porzuceniu drogi grzechu, nigdy zaś milczenie, gdy bliźni krzywdzi innych i siebie.

Cóż, na koniec warto by było dodać ewangeliczne: „nie wszyscy to rozumieją, ale ci którym jest to dane”. Aby lepiej to zrozumieć, zakończę wpis również seminaryjną anegdotą. Otóż pewnego młodego księdza wysłano, aby w zastępstwie odprawił poranną mszę św. w pobliskim klasztorze. W zakrystii czekały na niego dwie siostry. Młodsza z nich zagadnęła: Proszę księdza, chciałyśmy prosić, aby po Ewangelii powiedział Ksiądz krótkie kazanie o Miłosierdziu Bożym. Młody kapłan zaskoczony prośbą, zaczął się tłumaczyć, mówić że nie przygotował kazania, zapewniać, że może innym razem. Prosząca nie dawała jednak za wygraną, i co najmniej kilkukrotnie ze zdziwieniem mówiła, ale proszę Księdza, tylko kilka słów i tylko o Miłosierdziu Bożym!, Starsza z nich w końcu nie wytrzymała i w obecności zestresowanego kapłana upomniała młodszą współsiostrę: „Daj mu spokój. Zostaw go. Widzisz, że on nie ma o tym zielonego pojęcia…

Miejmy więc miłosierdzie w życiu, aby Pan kiedyś miał go również nad nami.

„Dead man walking!” Druga strona skandalu

Fot. ? Danomyte – Fotolia.com

Krzywda wyrządzona dziecku budzi szczególny sprzeciw. Dziecko, to przecież ostoja niewinności, to jak się mawiało kiedyś, istota, której dopiero „na świat”. Stąd też odebranie dziecku niewinności, burzy krew w żyłach i napawa wyjątkowym obrzydzeniem.

Stąd też, właśnie dlatego, a nie mimo to nie potrafię zrozumieć postawy tzw. wiodących mediów w kontekście afer pedofilskich z udziałem ludzi Kościoła. Duchowny, jak każdy inny człowiek odpowiada za pospolite przestępstwa przed wymiarem sprawiedliwości. Wiem, i rozumiem ewangeliczne stwierdzenie, że komu więcej dano, od tego więcej wymaga się będzie.

To, czego nie jestem w stanie pojąć, to właśnie jest fakt, że te same media robią news dnia ze skandalu z udziałem duchownego i te same media promują ideologię, w imię której różni seks edukatorzy wkraczają do przedszkoli propagując różne odcienie gender. Zainteresowanym na czym polega problem z „gender” i jakie przynosi owoce jej propagowanie, mogę jedynie polecić krótką relację z serwisu Opoka pod adresem: http://poinformuj.opoka.org.pl/konferencje/naukowe/6906.1,NIE_DLA_8222_REWOLUCJI_GENDEROWEJ_8221.html

Zastanawiając się czy za tak nagłaśnianymi skandalami w Kościele stoi faktycznie troska o skrzywdzone dzieci, przypomniał mi się przypadek amerykańskiego seryjnego mordercy i gwałciciela, skazanego i straconego za kilkadziesiąt gwałtów i morderstw Theodorea Roberta Bundy. Przed egzekucją wyznał, że rozumie dlaczego społeczeństwo musi się bronić przed ludźmi takimi jak on, ale skwitował, że to niesprawiedliwe, że on idzie na krzesło elektryczne, a w każdym kiosku można legalnie kupić pornograficzne magazyny, od których zaczynał swoją dewiację, i które z niego zrobiły przestępcę.

Czy i dziś, oprócz ścigania gwałcicieli dzieci, nie powinniśmy bronić ich niewinności przed „genderowskimi edukatorami”? Wszak takie newsy powinny dawać do myślenia: http://www.itvl.pl/news/radom-dzieci-zgwalcily-6-letnia-dziewczynke

I na koniec, ciśnie mi się na usta jedno jeszcze pytanie: czy medialne tropienie pedofili w Kościele ma doprowadzić do oczyszczenia Bożej Owczarni z przestępców i ich ukarania, czy do zamknięcia Kościołowi ust, aby milczał, gdy na masową skalę chce się dzieciom odbierać niewinność już od przedszkola?