Kazanie na święto niepodległości
Teraz śpij syneczku. Jesteśmy tu sami, z dala od mojego domu, obcy pośród obcych. Kiedyś, gdy dorośniesz, opowiem Ci o kraju, z którego tu przybyłam, o domu, z którego musiałam odejść, o mym zmarnowanym życiu.
Śpij moje kochanie, bo za chwilę muszę zająć się domem tych ludzi, którzy nam dali schronienie, kącik w którym mieszkamy i dom który sprzątam aby mieć parę funtów na kromkę chleba dla mnie i pieluszki dla ciebie ? Teraz mamy siebie tylko nawzajem i to nam musi wystarczyć, bo tam skąd przyjechałam na razie nie mam powrotu. Kiedy będziesz już większy, a ja będę się wsłuchiwać w twoje pierwsze słowa nauczę cię polskiej mowy, byśmy mogli rozmawiać w moim i twoim języku, abym mogła się cieszyć jak cieszyłam się kiedyś, gdy powiesz do mnie mamusiu, a ty zrozumiesz jak powiem ?syneczku, dziecinko, skarbie ? moje małe kochanie??
Śpij więc, teraz dziecinko, na tej obcej ziemi gdzie z daleka od domu muszę się wciąż tułać. Wiem, zrobiłam dużo złego, i dziś muszę żyć z ciężarem nie do uniesienia i dźwigać go sama, bo ojciec twój mnie opuścił a babcia Twa, a ma mama, nie dała by rady na chleb dla nas zarobić swoją ciężką pracą. Wiem, że źle zrobiłam i byłam naiwna? Takich jak ja nigdzie nie brakuje, również tu gdzie teraz jestem i gdzie Ty ze mną jesteś. Wiesz synku, tu ludzie żyją zupełnie inaczej i na mój ?problem? mieliby inne rozwiązania, ale ja, choć nie jestem święta wiem, że nigdy nie mogłabym Cię skrzywdzić ni zrobić Ci coś złego. Kiedy zasypiasz słodko i patrzę na ciebie jak niewinne oczka do snu się zamykają, wiem, że teraz Ty maleńki, bezbronny masz mnie tylko tutaj, a ja, gdy kiedyś stanę się słaba, bezbronna chciałabym wierzyć, że wtedy będę mieć ciebie, który nie pozwolisz skrzywdzić Twej matki staruszki, nie dasz mi zrobić krzywdy, nie porzucisz, nie wzgardzisz?
Wiesz synku, chciałabym na chwilę zapomnieć o tym gdzie teraz jesteśmy i o naszym losie, który nas zaprowadził z dala od mojego kraju. Chciałabym, abyś kiedyś mógł biegać po łąkach, o których mi opowiadała moja staruszka babcia pokazując na ugór zaniedbanej ziemi i mówiąc, że kiedyś dawno, dawno przed laty ludzie szanowali każdy skrawek ziemi. Marzę, aby kiedyś pokazać Ci miasto z babcinych opowieści tętniące życiem uśmiechniętych ludzi. Mających swoje zajęcia, prace i sklepiki. Potrafiących uśmiechem darzyć obcego przechodnia. Ja już nie pamiętam nic z podobnych widoków a miasto mi się kojarzy z szarym, brudnym osiedlem gdzie brzęk tłuczonych butelek po piwie był przeplatany klątwą i płaczem małych dzieci.
Jak ustrzec Cię synku, przed złem tego świata, przed błędami młodości, za które trzeba płacić całym swoim życiem? Wiem, że będzie mi trudno, bo i ja popełniłam w moim młodym życiu tak wiele błędów, których można było uniknąć. Chciałabym, abyś ty miał lepiej? Był lepszym człowiekiem, który trafniej odróżni dobro od zła, co się tylko wydaje być czymś zupełnie normalnym. Trudno mi będzie Ci mówić o tych wszystkich sprawach, bo sama się pogubiłam w tym poplątanym świecie. Kiedy pójdziesz do szkoły chciałabym abyś się dowiedział o kraju Twojej matki, bo ja za wiele o nim nie umiem ci powiedzieć. Nie pamiętam nic prawie z jego długiej historii a do dat i różnych bitew nigdy nie miałam głowy. Jedyne, co pamiętam mój kochany syneczku to śnieżnobiałą postać kochanego staruszka, który tulił dzieci, szedł do kalek, starców i nawet nas zbuntowanych młodych nigdy nie potępiał. Kiedyś, gdy będziesz starszy wezmę Cię na kolana i pokażę na ten pomięty obrazek, który przywiozłam z Polski i który przypięłam nad Twoim łóżeczkiem, aby czuwał nad tobą ten, nad którym płakałam kiedy z wolna umierał choć przecież nigdy go nie spotkałam i nawet nie słuchałam tego, czego nas uczył.
Chciałabym synku, abyś ten obrazek kiedyś schował w portfelu i był dumny z człowieka, którego świat podziwiał, chociaż nie rozumiał. Wiesz jak cieszyłoby się serce twojej matki, gdybym zobaczyła jak odświętnie ubrany klękasz w polskim kościele do pierwszej komunii. Gdybym kiedyś mogła dać Ci to, czego sama nie miałam: móc dać ci krzyżyk na drogę gdy zechcesz z wybranką ślub wziąć tak jak ma babcia kiedyś brała z dziadkiem? Chociaż życie przede mną mój najukochańszy skarbie, nie widzę jego sensu, boję się przyszłości. Brakuje mi też czegoś zupełnie innego, i źle się czuję teraz, gdy sobie przypomniałam jak dziadek brał mnie na kolana i mnie małą dziewczynkę prosił, bym kiedyś na jego grobie zaświeciła świeczkę, kiedy z drzew pospadają prawie wszystkie liście. Teraz jestem daleko od tego cmentarza a tu nie ma zwyczaju listopadowej zadumy.
Za niedługo syneczku w Polsce będą święta, do dzieci przyjdzie Mikołaj, aby dać im podarki. Ja mam dla ciebie synku tylko pocałunek a zamiast kolorowego drzewka łzy na mych policzkach. Nie wiem jak ci kiedyś wytłumaczę, co to jest wigilia, i co to takiego dzielić się opłatkiem. Nie wiem czy będziesz chciał słuchać z płyty polskich kolęd i gdy mnie zabraknie czy będziesz pamiętał, aby zapalić świeczkę na grobie swojej matki i dać na mszę u polskiego księdza.
Śpij moje kochanie, mamusia Cię bardzo kocha i nie da Ci zrobić krzywdy. Ty też kiedy dorośniesz obyś zapamiętał, że oczy małego dziecka są oknami nieba. Śpij, nim dorośniesz i będziesz musiał stawić czoła temu niewdzięcznemu światu, gdzie człowiek człekowi czasem gorzej niż wilkiem, gdzie złość, kłamstwo, obłuda i ciągle brak nadziei. Jak przekazać Ci synku to, co najpiękniejsze i uchronić przed wszystkim, co ludzi skłóca, dzieli. Jak w tym świecie bez zasad dać Ci czas i miłość, których ja sama nigdy w nadmiarze nie miałam.
Pamiętam jak kiedyś mój dziadek mówił zapłakany, że już niedługo będzie u nas dobrze, że wkrótce zbudujemy tutaj drugą Japonię. Że my będziemy mieć lepiej, niż on miał przez życie. Odszedł dziadek i nigdy się nie doczekał ani lepszego losu, ani większego szacunku. A mama ma ? twa babcia całkiem nie tak dawno wierzyła, że będzie nowa Polska ? prawa i dostatnia. Nie wiem czy teraz jest jej lepiej, czy czuje się spokojniejsza, bogatsza i lepsza. Czy wstydu jej nie przynoszę błąkając się po świecie z wnukiem, który nie pozna nigdy swojej babci? Mnie każe się wierzyć teraz w drugą Irlandię, choć z wiary w cuda nic nie pozostało.
Zanim dorośniesz, może świat zmądrzeje i tobie będzie łatwiej kochać i przebaczać. Nie wiem, czy tak naprawdę kiedyś pojedziesz do kraju twej matki. Nie wiem, co tam zastaniesz i jakich spotkasz ludzi. Jak oni Cię przyjmą i w jakim z nimi będziesz rozmawiał języku. Czy odnajdziesz to miasto i tę starą dzielnicę. Jeśli jednak tam będziesz mój kochany syneczku, pomyśl choć przez chwilę, że ja Twa matka mimo tego wszystkiego co mnie tam spotkało, tęskniłam za tym krajem, choć nigdy nie wróciłam?
Aby powrócić na stronę z kazaniami, kliknij tutaj
1 myśl w temacie “Patriotyzm”