Bóg. Istota najwyższa. Stwórca Świata i Pan Stworzenia. Człowiek wierzący od zawsze chylił czoła przed Boskim Majestatem i przyjmował do wiadomości, że Bóg jest i musi pozostać nadal Tajemnicą, lecz marzył zarazem o spotkaniu z Nim. Zastanawiał się, Kim Jest Ten, który wie wszystko i rządzi całym światem. Szczególnie zaś w momentach próby i chwilach doświadczenia, człowiek wołał o ratunek i chciał spotkać Boga. Tak było od najdawniejszych czasów. Tak jest i dzisiaj, tak będzie dopóty, dopóki świat będzie istniał. Bo człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że wobec wyzwań świata, wobec problemów, które niesie życie, wobec ograniczeń naszej ludzkiej natury musi istnieć Ktoś, od Kogo zależymy. Ktoś Doskonały, Niezmienny i Wieczny.
Dzisiaj, w Uroczystość Trójcy Przenajświętszej, Kościół daje nam pod rozwagę Tajemnicę Boga. Ukazuje w dzisiejszych czytaniach ludzi, którzy spotkali Boga. Uchyla nieco rąbka tej Tajemnicy, Której choć w całości poznać nie możemy, to jednak umiłowanie Której daje nam przedsmak nieba.
Mojżesz, powołany przez Boga, aby wyprowadzić lud wybrany z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej, rozmawia z Bogiem tak otwarcie, jak nikt za czasów Starego Przymierza. Została mu przecież powierzona misja uczynienia z prostego ludu ? narodu wybranego i poprowadzenia go ku krainie miodem i mlekiem płynącej. Mimo, że rozmawia z Bogiem, iż widział i doświadczył już cudów zdziałanych przez Najwyższego, zdaje sobie sprawę z tego, że zadanie, jakie ma do wypełnienia, przerasta jego możliwości. Tylko dzięki temu, że ?Bóg pójdzie razem ze swoim ludem, będzie przebaczał i okazywał swą litość?, możliwe będzie wypełnienie misji powierzonej mu przez Jahwe.
Nikodem przychodzi do Jezusa nocą. Jest przecież szanowanym faryzeuszem, a jego ugrupowanie religijne znajdowało się w ostrzu krytyki Mistrza z Nazaretu. Jednak poszukiwanie prawdy i uczciwość nakazuje mu zachować się inaczej, niż uczyniło to wielu innych faryzeuszy. Chce poznać naukę Jezusa, choć jej nie rozumie. To jednak co słyszy, rozjaśnia mu wiele spraw. Dowiaduje się, że trzeba się człowiekowi powtórnie narodzić. Dowiaduje się, że Ten, z którym rozmawia, Którego boją się inni faryzeusze, przyszedł zbawić, a nie potępiać. Potępia się bowiem tylko sam ten człowiek, który odrzuca ofiarowane mu ocalenie.
Trzecim spotkaniem z Bogiem, o którym mówi dzisiejsza liturgia słowa, to spotkanie, jakiego doświadczają ludzie, którzy przeżyli ponowne ?narodziny w duchu i prawdzie?. Ci, którzy narodzili się do życia, którzy przyjęli ofiarowane im zbawienie, są świadkami radości, dążącymi do doskonałości. Kiedy Bóg jest z nimi, pokrzepiają się na duchu, jedno myślą, pokój zachowują, a Bóg miłości i pokoju jest z nimi.
Wobec tej Tajemnicy, w którą głęboko wierzymy, czytając o spotkaniach z Bogiem, o których mówi nam Biblia, trzeba sobie dziś zadać jedno kluczowe pytanie: Jak wygląda moje spotkanie z Bogiem? Co uczyniłem w swym życiu z ową tajemnicą, przed którą padali na twarz patriarchowie, którą głosili prorocy? Tajemnicą, której rąbka uchylił Ten, Który Objawił nam Ojca, tajemnicą, która prowadzi do odpowiedzi miłości, na miłość, którą żeśmy zostali obdarowani?
Czy w naszym codziennym życiu nie zamknęliśmy się w świecie, podobnym do jaskini Platona? W świecie, w którym wystarczy nam własne wyobrażenie Boga? Świecie cieni i własnych ograniczeń, w którym nie ma miejsca na orędzie Zbawienia?
Czyż nie przypominamy ludzi zakutych w kajdany, zwróconych tyłem do świata, którzy dostrzegają jedynie cienie tego, co dzieje się na zewnątrz, lecz którzy odrzucają jakąkolwiek wiadomość, że tam istnieje jeszcze inne życie? Jest świat bez kajdan i bez ciemnej jaskini, w którym wolność otwiera nowe perspektywy? Reagujemy złością, kiedy ktoś nam mówi, że nie musimy prowadzić takiego życia, które nas zniewala. Bo w swej jaskini życia czujemy się bezpiecznie. Znamy swoje kajdany, znamy towarzyszy niedoli. Boga już dawno zdążyliśmy oskarżyć o swe niepowodzenia, o zło całego świata. Teraz, w poczuciu osamotnienia, celebrując swe rany, tkwimy w punkcie wyjścia i tracimy nadzieję, że coś się może zmienić.
Tymczasem wolność, jaka jest ?na zewnątrz? wydaje się wymagająca, zbyt wymagająca, zbyt abstrakcyjną, aby po nią sięgnąć. Dlatego też wolimy jakże często narzekać. Biadać, że życie jest zbyt ciężkie, aby można je był udźwignąć, że ludzie nieżyczliwi, że władza przeżarta zepsuciem, że Bóg chyba o nas zapomniał więc my zapominamy o Nim. Uznajemy Go nie za Ojca, lecz za zbędny ciężar, który w niczym nam nie pomaga, nie rozwiązuje naszych problemów, lecz dokłada kolejne. Więc wolimy narzekać, czynić Bogu wymówki, zadawać pytanie, gdzie był, kiedyśmy cierpieli i oskarżając Boga Miłości, stawiając mu setki pytań, nie dajemy już czasu, aby nam odpowiedział.
Tylko, że zawsze, ilekroć zadajemy Bogu pytanie, gdzie jest, lub gdzie był, kiedy Go wzywamy, potrzebujemy, kiedy wręcz błagamy o Jego Boską interwencję, warto pomyśleć, że Bóg zawsze jest przy nas. Trzeba tylko umieć przyjść do Niego, choćby pod osłoną nocy, jak uczynił to Nikodem. Słuchać, co ma nam do powiedzenia, bo są to zawsze słowa życia. Prosić jak Mojżesz, aby szedł ciągle z nami, drogami naszego życia, bo wówczas, i my będziemy świadkami radości dążącymi do doskonałości i zachowującymi pokój między sobą.
Trzeba wyjść z owej jaskini życia, w której sami się zamykamy. Ujrzeć światło dnia, i dostrzec piękno świata. Zobaczyć, że musi być Ktoś, kto to wszystko stworzył. Nie gorszyć się złem, które nas otacza, lecz uwielbić Zbawiciela, Który stał się człowiekiem i to zło pokonał. Otworzyć swe serce na działanie Ducha, Pocieszyciela, Ducha Prawdy, który objawia nam rzeczy przyszłe i nas prowadzi do wiecznej szczęśliwości.
Trzeba pochylić czoła przed Bogiem Tajemnicą, i w pokorze przyznać, że nasze wyobrażenie o Bogu jest jedynie cieniem tej rzeczywistości, której się spodziewamy. Zrozumieć, że jesteśmy jak dzieci, które są ciągle za małe, aby wszystko pojąć, zrozumieć i doświadczyć, lecz będąc w ramionach Ojca, jesteśmy w objęciach miłości.