Czyż może niewiasta zapomnieć o swym dziecięciu, ta, która kocha syna swego łona? Przecież Bóg tak stworzył człowieka, aby prawo miłości wypisane w jego sercu podpowiadało, jak należy postąpić, gdy drugi człowiek potrzebuje pomocy. Te niewidzialne słowa zostały wypisane w sposób szczególny w sercach ojców i matek. To przecież oni z polecenia Boga otaczają troskliwą miłością życie, które pojawia się na świecie, aby najpierw bezpieczne pod sercami matek wzrastało i dojrzewało do czasu, gdy będzie zdolne wydać okrzyk życia, kiedy pierwszy krzyk oznajmi, że narodził się człowiek, do tej radosnej chwili, kiedy wzrok matki i dziecka będzie mógł się spotkać.
Bóg jednak przewidział, że człowiek osłabiony grzechem stanie się z czasem zdolny do najpodlejszych zbrodni. Zamiast służyć tym, co są najbardziej bezbronni, zamiast podążać uparcie za głosem swego serca, nie tylko odwróci się od innych, lecz zwróci się przeciwko innym, nawet tym, z którymi łączą go więzy krwi, kultury, wiary i wspólnej historii. Dlatego prorok mówiący w imieniu Stwórcy, zapewnia, że nawet wtedy, gdyby matka miała zapomnieć o swym rodzonym dziecku, On, Pan Świata i Ojciec nasz najlepszy, nie zapomni o nas, swych dzieciach ukochanych.
Jak jednak to możliwe, że człowiek ? istota stworzona na obraz i podobieństwo Boga, powołana do kochania i bycia kochanym przez innych, zapomina o głosie sumienia, lekceważy głos Boga, nie słucha Tego, który nas kocha nad życie?
Otóż na to pytanie odpowiada nam dziś Ewangelia, w której Jezus Chrystus tłumaczy współczesnym sobie, a za pośrednictwem Pisma także nam dzisiaj, że serce człowiecze jest zbyt małe i ciasne, by zmieścić w nim zarazem miłość i nienawiść. Człowiek nie może służyć dwom panom, bo któregoś zdradzi, nie może słuchać sumienia i żyć wbrew sumieniu.
Dlatego też warto przypomnieć słowa Ewangelii, że cała nasza troska o sprawy tego świata, skazana jest na porażkę, jeśli nie na kompletną klęskę, jeśli w swoich planach człowiek pominie Boga.
Obecność Boga w naszym ziemskim życiu wcale nie jest mała, ani niedostrzegalna. Tylko wzrok nas ludzi tak często jest skupiony na czymś zupełnie innym, niż na relacji z Bogiem. Im więcej troszczymy się o to, co doczesne, ziemskie, tym bardziej nam tego brakuje, tym bardziej dostrzegamy, że jak powiadają, ?apetyt w miarę jedzenia tylko się powiększa?, zaspokojenie jednych potrzeb, zaraz rodzi następne.
Czyżby więc posiadanie rzeczy materialnych było czymś złym, niegodnym człowieka? Ewangelia nigdy tak nie twierdziła i nigdy nie żądała od nas, abyśmy porzucili wszystko, wszystkiego się pozbyli, tylko po to, aby się pozbyć, by niczego nie mieć. Pan Jezus oczekiwał tylko, i od nas też oczekuje, aby rzeczy doczesne nigdy nam nie przysłoniły Jego Boskiej miłości, aby nam nie uniemożliwiły odważnego pójścia za Panem. Słowem kluczem bowiem dzisiejszej Ewangelii jest miłość jaką człowiek otacza innych, lub jaką przelewa na rzeczy zastępujące mu ludzi i Boga.
?Kto sieje w ciele, jako zapłatę zbiera śmierć?, bo przecież nic z rzeczy nawet dla nas najważniejszych nie jesteśmy w stanie zabrać na tamten świat. Ten natomiast, kto sieje w duchu?, jako zapłatę otrzymuje życie wieczne. Duch bowiem nie umiera. Duch trwa na wieki.
Czyż więc nie jest potrzebna dzisiaj, nam ludziom XXI wieku modlitwa słowami psalmu, który dziś wyśpiewaliśmy: ?Spocznij jedynie w Bogu ma duszo, bo co mam pochodzi od Niego. On skałą i zbawieniem moim, więc się nie zachwieję.
W czasach więc tak niepewnych, najpewniejszym jest to, co duchowe, co zbliża nas do Boga. To, co pozwala otworzyć dla Niego serce i wypełnić po brzegi miłością, jakiej On nas uczy.
Inaczej troska o powiększanie dóbr ziemskich odbierze nam czas i radość życia. Niepokój o bezpieczeństwo zgromadzonego dobra sprawi, że serce przepełnione miłością tego, co przemija, w ogóle nie zrozumie, że życie może inaczej wyglądać. Człowiek zajęty sam sobą, będzie wciąż czuł się samotny.
Tylko bowiem przyjęcie do swego serca Chrystusa sprawia, że zmienia się cała nasza perspektywa.
Spoglądając na świat z Bogiem mieszkającym w sercu, rozumiemy, że rzeczy są po to, aby nam służyć, nie zaś po to, aby były ciągle przedmiotem naszego zabiegania, troski spędzającej nam sen z oczu, ciągłego niepokoju odbierającego nam wszystko, co nie jest materialne.
Patrząc na świat wówczas, gdy w sercu naszym jest Chrystus, nie da się nie zauważyć na świecie sióstr naszych i naszych braci. Mając Boga w sercu będziemy mogli zrozumieć, że chwile spędzone z innymi są niepowtarzalne. Co więcej, gdy ludzie wzajemnie się będą rozumieć, i opierać relacje między sobą na świętej Ewangelii, nie dadzą się postawić jedni przeciwko drugim, bo będą wiedzieli wówczas, że stają przeciwko samemu Bogu.
Szukać spokoju w Bogu, w Nim znajdować nadzieję, znaczy daleko więcej niż cały świat doczesny. Pan bowiem nie zapomniał o nas. Pan nas nie opuścił. On mocą i ucieczką naszą, Jemu uczymy się ufać. Bo czy dzień czy noc nadejdzie, czy zaświta ranek, czy zmrok okryje ziemię, czy będziemy radośni, czy smutek złamie nam serce, czy pokój będzie dokoła, czy rozgorzeje wojna, Bóg jest Panem czasu, On ma klucze wieczności. Póki więc zasłona doczesności przysłaniać będzie nam wieczność, dopóty będzie pokusa, by zapominać o Bogu. Ten jednak, kto patrząc na świat doczesny, potrafi zobaczyć wieczność, będzie szczęśliwy na wieki, i tego szczęścia mu nikt nie odbierze.