Dawno, dawno temu, gdy zarobki w Polsce sięgały milionów złotych, zdarzyła się pewna historia, którą chcę Wam opowiedzieć. Otóż, zasłyszałem razu jednego podróżując pociągiem, jak „jedna pani, drugiej pani” opowiadała swoje perypetie z telefonem, a właściwie rachunkiem telefonicznym. Warto też dodać, że był to czas, kiedy telefony bezprzewodowe były marzeniem ściętej głowy, a technologia GSM była takim samym science fiction, jak „Gwiezdne Wojny”.
Wracając jednak do rzeczy, owa pani, żaliła się swojej towarzyszce podróży, że dostała rachunek telefoniczny na kilka milionów złotych, i będąc przekonaną, że jest to około kilkadziesiąt nowych złotych (Były wówczas w obiegu stare i nowe pieniądze. 1 nowy złoty odpowiadał 10 000 starych złotych), spieszy czym prędzej do męża, żeby wyjaśnić, skąd wziął się rachunek większy niż zwykle. Jakie było jej przerażenie, kiedy małżonek wspaniałomyślnie uświadomił ją, że rachunek nie jest dwukrotnie wyższy niż zwykle, lecz dwudziestokrotnie! Taka rzecz nie mogła skończyć się inaczej niż reklamacją. Tu również dopowiedzenie dla młodych czytelników, że w owych czasach słusznie minionych, reklamacja rozpatrywana mogła być miesiącami. W międzyczasie, przyszedł więc drugie rachunek, już nie na 600 nowych złotych, lecz na 800! Zanim więc owo przerażone małżeństwo zdążyło wyrwać kabel telefoniczny ze ściany, i wyrzucić aparat przez okno, wpadło na, jak się okazało genialny pomysł, aby wyjaśnić, dlaczego trzeba będzie pół pensji przeznaczyć na rachunek za telefon. Kluczem okazał się najmłodszy domownik, który jak do tej pory samodzielnie nie próbował manipulować przy telefonie.
Z relacji owej pani pamiętam do dziś jedynie tyle, że po dłuższej rozmowie wystraszone dziecko przyznało się do użycia owego cudu techniki, tłumacząc się: „mamusiu, ja ci chciałam wygrać kamerę, bo w gazecie był taki konkurs, i trzeba było tylko zadzwonić…” (z podanym numerem telefonu, oczywiście o tzw. podwyższonej płatności.)
Cóż, życzliwość to bardzo dobra cecha, póki jest właściwie i rozumnie używana. W czasach, o których już wspomniałem, a które konsekwentnie zaliczam do „słusznie minionych” większość donosów pisanych do różnych służb i urzędów, zazwyczaj przez sąsiadów na sąsiadów, zaczynała się od słów „uprzejmie donoszę” a kończyła podpisem „życzliwy”.
Jak widać więc, życzliwość nie jedno ma imię i jak mawiają niektórzy, nic tak nie cieszy człowieka, jak bezinteresowna zawiść i krzywda wyrządzona bliźniemu. Mniejsza, czy większa – nieważne. Istotne, że płynąca ze szczerego pragnienia zrobienia komuś na złość i ekscytowania się jego złością i niepowodzeniem.
W tej Bożonarodzeniowej jeszcze atmosferze nie będę jednak popadał w moralizatorskie tony. Zwłaszcza dziś, gdy przeżywamy święto Świętych Młodzianków, dzieci zamordowanych w Betlejem na rozkaz Heroda, chciałbym zrobić nieco inne spostrzeżenie. Otóż, każda sytuacja braku życzliwości, jest okazją, aby spojrzeć na nią w dwojaki sposób. Ten bardziej „wzniosły i humanitarny”, to potraktować taką sytuację „życzliwość inaczej” jako okazję, aby spróbować dostrzec, że brak życzliwości, czy zwyczajna złośliwość jednych, zwykle pobudza życzliwość innych, zwłaszcza, jeśli ma się prawdziwych przyjaciół, którzy nie pozostawiają człowieka samemu sobie. Druga, taka bardziej przyziemna i mała, to warto też uświadomić sobie, że nic tak nie irytuje złośliwców, jak to, że ich intrygami i fochami nikt się nie przejmuje.
Wszystkim prawdziwie życzliwym mi ludziom, zwłaszcza tym, od których otrzymałem Bożonarodzeniowe i urodzinowe życzenia z serca dziękuję, za ich życzliwość, pamięć, zwłaszcza zaś za modlitwę i życzenia. Wszystkim zaś, i tym mi życzliwym i „życzliwym inaczej” dedykuję cudowny fragment Listu do Rzymian: „Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali. Zaradzajcie potrzebom świętych. Przestrzegajcie gościnności. Błogosławcie tych, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie złorzeczcie. Weselcie się z tymi, którzy się weselą. Płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach. Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne. Nie uważajcie sami siebie za mądrych. Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi. Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi.” Rz 12,9-18