Dzienne archiwum: 2 lipca 2015

„Pamiętaj, jesteś proboszczem”

Fot. - ? pfpgroup, Fotolia.com
Fot. – ? pfpgroup, Fotolia.com

Kiedy przychodzi się do seminarium duchownego, człowiek zaczyna wchodzić w nową rzeczywistość. Świat znany do tej pory z parafii, salek katechetycznych czy własnych wyobrażeń ulega szybkiej przemianie. Codzienne obcowanie z księżmi, profesorowie w koloratkach, ojcowie duchowni, czy starsi koledzy wieńczący przyjęciem święceń kapłańskich formację seminaryjną, pozwalają w pewien sposób nadać konkretny kształt własnym rozważaniom o drodze realizacji życiowego powołania. Rozważania o tym, kim będzie pierwsze dziecko, któremu jako ksiądz udzielę chrztu, jakim ludziom pobłogosławię na nową drogę życia, kogo pierwszego odprowadzę na cmentarz, powierzając jego duszę Bogu, powracają nie raz, kiedy myśli o kapłaństwie nabierają coraz bardziej realnych kształtów. Ojcowie duchowni mawiali, aby modlić się w sposób szczególny za tych ludzi.

Dziś z perspektywy tamtych lat, chyba nie do końca pamiętam twarze tych właśnie ludzi. Zapamiętałem jednak życzenia, jakimi odwzajemniła mi się pierwsza para, którym w pierwszej parafii pobłogosławiłem jako pierwszym małżeństwo.  Co prawda otrzymanie nominacji na proboszcza parafii, to nie sakrament święceń, ani nawet jego kolejny stopień, ale spotkania z ludźmi, którzy od tej pory w szczególny sposób zostali powierzeni mojej modlitwie, posłudze duszpasterskiej i duchowej opiece przywołują tamte chwile i budzą skojarzenia.

Odkąd zostałem proboszczem, wielu zwłaszcza kapłanów napomina mnie, że teraz muszę pamiętać, że mam nie tylko nowe obowiązki, ale i nową rolę do odegrania, zarówno na parafii, jak i w stosunku do parafii. „Pamiętaj, jesteś proboszczem”, powiadają. Fakt, jestem im za to wdzięczny, wszak muszę mocno uważać, aby kiedy ludzie zwracają się do mnie  per „księże proboszczu”, nie zareagować odruchowo, jak do tej pory zdaniem: „proszę sobie ze mnie nie kpić, nie jestem jeszcze proboszczem”. Najbardziej jednak jestem wdzięczny księdzu, który jak do tej pory, chyba jako jedyny, wstrzelił się w tok mojego rozumowania – i nie ukrywam, moich wyobrażeń o probostwie – mówiąc: „pamiętaj, najpierw jesteś człowiekiem, później dopiero księdzem, a dopiero później proboszczem”.

Tylko najbliżsi mi ludzie wiedzą, jak bardzo ostatnie miesiące mojego życia związane były ze świętym Janem Pawłem II. Dziś, pisząc te słowa przypomina mi się tytuł znanego filmu o świętym Papieżu, który oddaje tak bardzo istotę jego drogi do świętości. „Karol, papież który pozostał człowiekiem”. Tylko tyle, i aż tyle. Dziś chcę Was prosić o modlitwę, aby kiedyś, kiedy stanę przed Panem, mógł wywołać i mnie jako „proboszcza, który pozostał człowiekiem”…