Wtem tłum przyprowadził Dziecko do Człowieka. Postawili je przed nim i zażądali: – „Chcemy, aby zostało rozszarpane!” Ale Człowiek zdumiał się i zapytał: – „Cóż złego ono uczyniło”?
– „Jest chore, więc i tak umrze, więc powyrywaj mu nóżki i rączki, a chorą główkę zmiażdż i wyrzuć precz!”, odpowiedział tłum orków, trolli i Nazg?li, słowem klakierów nazywających samych siebie mędrcami.
– „Ale ja jestem Człowiekiem, a ponadto kiedyś zostałem Strażnikiem Życia. Więc jeśli dziecko jest chore otoczę je opieką i miłością, a jeśli i tak odejdzie, będę współczuł jego matce i pomogę jej przejść przez ten trudny czas”, odrzekł Człowiek.
Jednak tłum nazywających samych siebie mędrcami rozgniewał się na te słowa i zaczął krzyczeć: „Któż ci powiedział, że jesteś Strażnikiem Życia? Jesteś tylko podwładnym Sauroan, władcy Mordoru. To On decyduje, kto ma prawo żyć, a kto ma zostać rozszarpany na kawałki! Z woli Saurona zostało zaprojektowane to dziecko, a teraz z jego woli masz je rozszarpać na kawałki!”
Człowiek jednak nie uląkł się i zaczął myśleć jak ocalić Dziecko. Tłum jednak naciskał. „Jeśli je uratujesz, nie jesteś sługą Saurona. Poza Sauronem nie mamy króla!” krzyczeli.
Człowiek więc zapytał dziecka: „Cóż złego uczyniłeś? Dlaczego tak bardzo pragną twojej śmierci?” Lecz Dziecko milczało. Wyszedł więc Człowiek do ziejącego nienawiścią tłumu i powiedział: „Nie znajduję w Dziecku żadnej winy!”
Tymczasem tłum nazywających samych siebie mędrcami zaczął grozić Człowiekowi. Pożałujesz swojej decyzji! Tymczasem jeden z trolli sprawujących władzę w imieniu Saurona zawyrokował: „Precz z Człowiekiem. Taki nie może być Strażnikiem Życia. Nie potrzebujemy ludzi, bo oni mają SUMIENIE. Trzeba nam posłusznych sług Saurona.”
Człowiek próbował jeszcze cokolwiek mówić, ale tłum nazywających samych siebie mędrcami orków, trolli i Nazg?li wrzeszczał tym głośniej: „Precz, precz z nimi. Człowieka wypędzić, a dziecko rozszarpać na kawałki!”
Słuchało tego wszystkiego Dziecko, i posmutniało. Po jego chorej główce spłynęła łza, bo być odrzuconym, boli bardziej, niż jakakolwiek inna choroba. Tak bardzo chciało stanąć w obronie Człowieka, ale wydało z siebie tylko niemy krzyk. Wtem obok dziecka stanęła biała, cudowna Postać.
„Nie chcą cię tutaj”, powiedziała owa Cudowna Postać, ale Dziecko nic nie odpowiedziało i tylko spuściło chorą główkę. „Chodź ze mną”, powiedziała Postać, lecz dziecko zdawało się spoglądać pytającym wzrokiem: „Gdzie?”
– „Do Domu” Powiedziała Postać. „A jeśli tam też mnie nie będą chcieli”, zdawało się dalej pytać Dziecko. W” Domu czekają na ciebie Ludzie”, powiedziała Postać. „Czeka też Syn Człowieczy.”
„Kim jest Syn Człowieczy?” Wciąż pytało wzrokiem Dziecko? Dziecko i Postać nie wypowiadały już więcej słów, lecz słowo Dom zdawało się mieć zupełnie inne znaczenie, niż Mordor, Kraina Saurona. Postać wyciągnęła w kierunku Dziecka swą rękę, lecz Dziecko bało się podać swoją maleńką rączkę. Postać szybko zrozumiała, czego lęka się Dziecko. „Nie bój się, w Domu nie ma orków, trolli i Nazg?li. W Domu są tylko Ludzie i ON. TEN, KTÓRY JEST MIŁOŚCIĄ,” Powiedziała Postać. „Nie bój się. ON otrze z Twojego oczka łzę i Cię przytuli, bo ON Cię kocha. Jesteś Jego Dzieckiem.”
Postać i Dziecko poszli więc do Domu, pozostawiając w oddali tłum, który coraz głośniej znęcał się nad Człowiekiem
REQUIESCAM IN PACE…