Tegoroczny Wielki Post zaczynamy od szczególnych rekolekcji. To bieżące wydarzenia, które skłaniają do refleksji, stawiają nam szczególnie ważne pytanie o cenę wolności. Skąd biorą się ludzie – szaleńcy, którzy gotowi są najechać obcy kraj, szantażować wojną i posługiwać się retoryką poprzedzającą wybuch drugiej wojny światowej?
Zanim spróbujemy odpowiedzieć sobie na te pytania, odwróćmy na chwilę sytuację i postawmy pytanie: ilu ludzi na co dzień, gdyby tylko bezkarnie mogło, zabiłoby bliźniego, zagarnęło jego majątek i tłumaczyło się przy tym najszlachetniejszymi pobudkami? Ile razy zwykły człowiek utopiłby drugiego w przysłowiowej „łyżce wody”, kiedy ten nie zgadza się z jego poglądami, chce się przyjaźnić się z ludźmi, których tamten nie lubi, lub zwyczajnie, dla zasady, aby pokazać że może?
Odpowiedź nasuwa się sama, teraz tylko wystarczy odpowiednio zmienić skalę, wyobrazić sobie, że każdy taki człowiek, który postępuje tak, jak gdyby był właścicielem innego człowieka, zyskuje możliwości, jakie ma Władimir Władimirowicz, jest pewien bezradności reszty świata, jak wyżej wspomniany, i wie, że najgorsze, co może go spotkać, to pogrożenie palcem przez ludzi, którymi szczerze gardzi. Teraz już wiemy, skąd biorą się wojny i dlaczego w cywilizowanym świecie co rusz znajdują się ludzie, którym marzy się zajęcie miejsca Pana Boga i urządzenia świata po swojemu.
Kluczem do zrozumienia ludzkiego serca jest to, co się w nim znajduje. „Miłość czy nienawiść? Miłość Boga posunięta aż do wzgardzenia sobą, czy też miłość siebie, posunięta aż do pogardy Bogiem.” Reszta, to często wypadkowa możliwości, reakcji innych, skali, na jaką możemy czynić dobro lub zło. Proste, prawda? Przecież Pan Jezus mówi o tym samym w Ewangelii: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.” (Łk 16,10)
Stąd też wracając do początku, zanim poweźmiemy na ten Wielki Post postanowienia o zjedzeniu jednej czekoladki mniej, odstawieniu telewizora na najbliższe czterdzieści dni, czy też ograniczeniu roli komputera w naszym życiu, pomyślmy, co tak na prawdę jest największym naszym grzechem, wadą, których trzeba się pozbyć, aby przeżyć prawdziwe nawrócenie a później przeczytajmy raz jeszcze ze zrozumienie słowa Pisma św:
„”Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś?
Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał?”
Otóż w dzień waszego postu
wy znajdujecie sobie zajęcie
i uciskacie wszystkich waszych robotników.
Otóż pościcie wśród waśni i sporów,
i wśród bicia niegodziwą pięścią.
Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie,
żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości.
Czyż to jest post, jaki Ja uznaję,
dzień, w którym się człowiek umartwia?
Czy zwieszanie głowy jak sitowie
i użycie woru z popiołem za posłanie –
czyż to nazwiesz postem
i dniem miłym Panu?
Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram:
rozerwać kajdany zła,
rozwiązać więzy niewoli,
wypuścić wolno uciśnionych
i wszelkie jarzmo połamać;
dzielić swój chleb z głodnym,
wprowadzić w dom biednych tułaczy,
nagiego, którego ujrzysz, przyodziać
i nie odwrócić się od współziomków.”