Kiedy podałem dziś w szkole intencję do modlitwy przed katechezą „o pokój na Ukrainie” usłyszałem dość szybko: „tam już się wszystko skończyło”. Cóż, dzieci są dobrze poinformowane. Tym razem jednak chyba moi milusińscy ocenili sytuację zbyt pochopnie. Co takiego się skończyło? Strzelanie do ludzi? Daj Bóg, żeby tak było. Czy skończyła się groźba niepokojów społecznych w całym państwie? Tego już nawet najbardziej wytrawni komentatorzy nie są pewni. Czy jednak skończyła się nienawiść, wzajemny rachunek krzywd, poczucie wyrządzonej krzywdy? Nawet wczoraj, kiedy mówiłem kazanie i pokazałem wydrukowane zdjęcie przedstawiające zabitych na Ukrainie stawiając następnie pytanie, czy ktoś odważyłby się powiedzieć ich rodzinom, to co głosi Ewangelia, aby miłować swoich nieprzyjaciół, miałem wrażenie, że wierni uznali to za pytanie retoryczne.
Tymczasem Ewangelia to nie utopia. To jedyny, sprawdzony lek na współczesne bolączki świata. Niestety, Ewangelia bywa wykrzywiana i przedstawiana w takim zwierciadle, że nawet ludzie wierzący tracą z pola widzenia sens jej zastosowania, zwłaszcza w najbardziej radykalnych fragmentach.
Wydaje się nam często, że Ewangelia oznacza bezradność, słabość, poddaństwo. Tymczasem Ewangelia nie znosi odpowiedzialności. Nie neguje potrzeby zaprowadzenia sprawiedliwości i ukarania winnych. Przestrzega jednak przed nienawiścią. Traktowaniem tego, jako swoistego odwetu. To w sercu człowieka rodzi się miłość i nienawiść. Przebaczenie i pragnienie zemsty.
W naszej ojczyźnie do dziś pokutujemy za pomieszanie pojęć, gdzie pod hasłem miłosierdzia oprawcy z przeszłości wiodą spokojne i dostatnie życie, podczas gdy ci, którzy oddali Polsce wszystko, zastanawiają się jak związać koniec z końcem. Zdrajcy nazywani są „ludźmi honoru”, a zwykli ludzie przestają widzieć sens życia w kraju, gdzie prawo służy silniejszym zamiast bronić pokrzywdzonych.
Historia wcześniej czy później da zapewne odpowiedź, co tak na prawdę zdarzyło się w minionym tygodniu w Kijowie i na całej Ukrainie. Następne tygodnie i miesiące pokażą, czy ofiara i poświęcenie ludzi na kijowskim „Majdanie: nie zostanie zmarnowane. Natomiast my oprócz modlitwy o pokój na Ukrainie módlmy się, abyśmy zrozumieli, że prymat miłosierdzia nad sprawiedliwością nigdy nie może oznaczać tworzenia takiego prawa, które służy przestępcom a nie ofiarom.