Przed godzinką z minutami zakończyłem spotkanie z kandydatami do bierzmowania. Jako, że stwierdzenia, „jak te dzieci szybko rosną” nie da się wypromować ponad tani banał, pozostawię go więc w miejscu mu należnym i przejdę do tzw. sedna sprawy. Otóż spotkanie z młodzieżą, z którą kilka lat temu pracowałem w szkole podstawowej staje się zawsze, nawet mimo woli okazją do wspomnień. Dziś, padło na zdarzenie, które ciągle przypomina mi o tym, jak szybko dzieci uciekają od dzieciństwa, pragnąc czym prędzej wkroczyć w dorosły świat.
Otóż kiedy trafiłem z katechezy w szkołach nazywanych kiedyś średnimi, dziś zaś przemianowanych na ponadgimnazjalne, do katechizacji w szkole podstawowej, było dla mnie „oczywistą oczywistością”, że idę uczyć religii dzieci. Kiedy jednak użyłem tego słowa, usłyszałem zdecydowane: „my jesteśmy młodzież, a nie dzieci”. Chcąc podejść do sprawy niekonfrontacyjnie, zaproponowałem, że mogą być co najwyżej”bardzo młodą młodzieżą”. I tak już zostało.
Teraz, kiedy wracają po kilku latach, będąc wciąż jeszcze dość młodą młodzieżą, przywołują nie tylko wspomnienia, ale przynoszą ze sobą zadanie. Przybliżyć ich do Tego, który wciąż ich kocha. Zanim dorosną i zanim poznają smak prawdziwego życia, zanim zaczną żałować tego i owego, chrońmy ich od „falstartu”, w tym szalonym wyścigu, w którym ludzie zapominają czasem o swym człowieczeństwie.
Kiedyś znalazłem dla potrzeb katechezy, takie refleksje, które chciałbym przytoczyć. Otóż ktoś sobie wyobraża, że robi wywiad z Bogiem. Pyta więc Stwórcę: co dziwi Cię w ludziach?
Bóg odpowiedział: ?Dziwi mnie to, że nudzą się dzieciństwem, spieszą się do dorosłości, a później pragną znowu stać się dziećmi. ?Dziwi mnie to, że niszczą zdrowie, aby zarobić pieniądze, a później tracą swoje pieniądze na odzyskanie zdrowia.? ?Dziwi mnie to, że myśląc nerwowo o przyszłości, zapominają o teraźniejszości i w końcu nie żyją ani w teraźniejszości, ani w przyszłości.? ?Dziwi mnie to, że żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają jakby nigdy nie żyli.? Bóg wziął mnie za rękę i przez moment trwaliśmy tak w ciszy.
Tego wieczoru, więc Panie, gdy miasto spowija już cisza nocy, kiedy ostatni „jeszcze młody człowiek” opuścił parafialną salę, gdy prezentacja o Modlitwie Pańskiej została zakończona, dziś, jeszcze bardziej świadomie, i z myślą właśnie o nich, powtarzam jakże znane nam wszystkim słowa: „nie wódź nas na pokuszenie – nie dopuść, byśmy ulegli pokusie, lecz zbaw nas ode złego – ocal nas od nieszczęść, tych ziemskich i tych wiecznych.” Amen