Któż z nas nie miał marzeń jako dziecko? Wyobraźnia zaś podpowiadała bajkowe krainy, cudowne życie i dokoła uśmiechniętych ludzi. Później przyszły lalki Barbie i klocki Lego. Dorośli kiwali głowami, inni mówili o utraconym dzieciństwie i lalkach mających wprowadzić od razu dziecko w świat nastolatek i dorosłych, jeszcze inni kwitowali krótko „takie czasy”…
Sporo chyba jednak zmieniło się nawet od tych, naszych już czasów. Oto jestem świadkiem szybkiej wymiany zdań pomiędzy chłopcem, który odwiedza swoje młodsze koleżanki i kolegów opowiadając, jak wygląda szkoła i życie na Wyspach. W pewnym momencie podkreśla, że odpowiedzialność karna zaczyna się a w Anglii dużo wcześniej niż u nas. Mówi: „w wieku trzynastu lat można nawet iść już do więzienia!”, na co dwie dziewczynki prawie na komendę reagują: „YES! Ja tam chcę jechać!” Bronię się przed stygmatyzowaniem dzieci, zwłaszcza, ze ze względu na dzielnice czy osiedla, w których mieszkają. Chciałbym w każdym z nich odszukać tę iskrę Bożą, która przypomina na czyj Obraz i Podobieństwo zostaliśmy stworzeni. Jak pomóc jednak dziecku, które w wieku trzynastu lat ma jedno tylko marzenie: jak najszybciej wkroczyć w świat, w którym odsiadka w więzieniu jest nobilitacją?
Przypomina mi się kiedyś opowiadanie znanego mi policjanta. Już kilka lat temu relacjonował mi zdarzenie. Mówił: <<zatrzymałem po raz drugi nieletniego na włamaniu. Spojrzałem na niego i mówię „I na co ci to synu?>> A on z nieukrywaną satysfakcją odpowiedział: <<Muszę sobie opinię wyrobić>>
Boże, tego dzisiejszego wieczoru proszę Cię w intencji wszystkich dzieci, które straciły wiarę w lepszy świat. Niech zachowają choć iskrę wiary w Ciebie, bo inaczej pozostaną na wieki w szponach złego…